Mija już prawie 12 lat, odkąd obóz dobrej zmiany żeruje na tragedii ludzkiej, jaką spowodował wypadek komunikacyjny w Smoleńsku. Do głoszenia teorii spiskowych wykorzystywano m.in. rekwizyty z puszek i parówek. Mimo braku dowodów i dziesiątków milionów złotych, jakie pochłonęła komisja Antoniego Macierewicza, żądza budowania kapitału politycznego na tym temacie jest ciągle żywa. Okazuje się, że poza puszkami i parówkami, jednym z dowodów mających potwierdzić “zamach” był foliowy tunel do ogórków, który wysadzono w powietrze!
Obsesja Jarosława Kaczyńskiego w temacie Smoleńska jest powszechnie znana. Teoria “zamachu bombowego” była lansowana wielokrotnie przez różnych przedstawicieli obozu dobrej zmiany. Nawiązano do niej nawet w filmie “Smoleńsk” Antoniego Krauzego, gdzie widzowie mogli zaobserwować na ekranach kin wybuch w trakcie lotu. Kaczyński w początkowym okresie po katastrofie rzucał oskarżenia o “zamordowaniu 96 osób, za którym stał wielki reżyser”. Wraz z czasem i kolejnymi tezami, które nie miały żadnego odzwierciedlenia w faktach, prezes zmienił ton i rok temu zasugerował, że wyjaśnienie sprawy może być niemożliwe. Sytuację zmieniła diametralnie wojna na Ukrainie i wypowiedź Wołodymyra Zełenskiego. Prezydent Ukrainy podgrzał atmosferę teorii alternatywnych, powątpiewając w rzetelne wyjaśnienie sprawy przez polskich śledczych. Jednym z głównych dowodów na zamach w Smoleńsku ma być teraz… agresja rosyjska na wschodzie. Obóz “dobrej zmiany” łączy te wydarzenia. Okazało się, że Podkomisja Macierewicza wykorzystała też wysadzenie w powietrze foliowego tunelu do ogórków!
Ujawnienie eksperymentu wywołało masę szyderczych komentarzy. Odmiennego zdania są przedstawiciele obozu władzy. – Raport przedstawiony przez Antoniego Macierewicza jest udokumentowany licznymi badaniami, analizami i rekonstrukcjami prowadzonymi przez ośrodki naukowe. To potwierdza ingerencję nieuprawnionych podmiotów oraz to, że doszło do wybuchu na sto metrów przed tzw. „pancerną brzozą” – napisał poseł Krzysztof Lipiec.