Karczewski o protestującej gastronomii: “Wolałbym zbankrutować”.


Stanisław Karczewski był dziś gościem Beaty Lubeckiej na antenie Radia ZET. Przypomnijmy, że pierwszego lutego rząd poluzował obostrzenia, otwierając między innymi muzea oraz galerie sztuki. Zniesione zostały także godziny dla seniorów. Zawiedzeni mogą poczuć się natomiast właściciele gastronomii, czy też branży fitness. Pomimo wyraźnego sprzeciwu wobec zaistniałym obostrzeniom, a także akcji #otwieramy, rząd Morawieckiego nie przystał na żądania pracowników tej gałęzi gospodarki. A przecież jak sami zaznaczają – nie chcą nic, poza umożliwieniem im konstytucyjnego prawa do pracy.

Według Stanisława Karczewskiego władza działa w granicach obowiązującego prawa, argumentując decyzje rządu i ministra zdrowia: “wnikliwymi analizami i ocenami tego co się dzieje nie tylko w Polsce, ale również za granicą”.

Brzmi absurdalnie? Szczególnie w odniesieniu do obrazu bankrutujących firm…

Do tego, że coraz więcej przedsiębiorców upada, nie potrzeba statystyk, analiz i międzynarodowych badań. Wystarczy spojrzeć na pustoszejące witryny knajp, kawiarni i restauracji w centrach miast, oraz przeczytać zamieszczane w mediach desperackie apele o wsparcie finansowe. Stanisław Karczewski, ma przesłanie dla wszystkich zmęczonych irracjonalnymi restrykcjami.

“Jeśli mamy na jednej szali życie ludzkie a na drugiej bankructwo, jeśli miałbym zbankrutować, to wolałbym zbankrutować i uratować życie ludzkie.”

Karczewski odniósł się do krytycznej oceny jego wypowiedzi przez media.

Nie tak długo, po udzieleniu kontrowersyjnej wypowiedzi, Fakt zamieścił artykuł, który sam polityk nazwał na twitterze manipulacją.

Z ust polityka PIS, deklaracja ta brzmi nieco groteskowo…

Obserwując poczynania partii rządzącej, trudno nie odnieść wrażenia, że głównym celem polityków wchodzących w jej skład, jest zaskarbianie coraz to większej władzy oraz korzyści majątkowych. Rząd niejednokrotnie udowodnił nam, jak głęboko w poważaniu ma dobro Polaków. Mamy jednak propozycję dla Pana Stanisława Karczewskiego oraz kolegów z
PIS-u. Może rozsądnym wyjściem jest, żeby na czas pandemii zrzekli się diet poselskich, a niewykorzystane fundusze poświęcili na wsparcie systemu opieki zdrowotnej? Jeżeli istnieje jakiekolwiek moralne przyzwolenie do decydowania o zawodach bardziej i mniej potrzebnych, to z całą pewnością najmniej istotna z perspektywy dobra kraju, jest właśnie praca polityków PIS-u…

Exit mobile version