PiS jak małpa z brzytwą! To się musi źle skończyć.



Nie chcę być złym prorokiem, ale jedynym światełkiem w tunelu dla Polski może być tylko rozpędzony pociąg. Morawiecki, Kaczyński, Duda, Niedzielski i masa innych urzędników, kiedyś  będą potrzebowali dobrych prawników, żeby wybronić się ze swoich decyzji.

W kolejnych miastach odbywają się olbrzymie antyrządowe demonstracje, jednocześnie trwa ban na działalność w wielu gałęziach gospodarki. Za wszystko odpowiada rząd, a ktoś patrzący z boku na całą sytuację może wpaść w schizofrenię.
Branża gastronomiczna oddaje rocznie około 40 miliardów złotych do budżetu. Aktualny lockdown dotknie 3 miliony osób (wraz z rodzinami ludzi tam zatrudnionych). W międzyczasie rząd wyprowadził tłumy na ulice, wysługując się “odkryciem towarzyskim” Kaczyńskiego, Julią Przyłębską.

Pomyślcie co muszą czuć restauratorzy, którym zakazano pracować. Legalnie nie mogą ugotować herbaty, nawet jednemu klientowi. W tym samym czasie w Kościołach może przebywać kilkudziesięciu wiernych, a na ulicach w całym kraju są setki tysiące. Totalny absurd. Nieprzewidywalne działania rządu sprawiły, że nawet teoretycznie nie można zarządzać biznesem gastronomicznym. W praktyce skończy się upadłościami. PiS nie zrobił prawie nic, żeby im pomóc, decyzję nie były konsultowane z branżą. Nie ma żadnych danych, które stwierdzałyby skalę zakażeń w restauracjach i kawiarniach. Ich zamknięcie będzie gwoździem do trumny. Aktualna pomoc jest symboliczna.

Mimo, że katastrofa wisi nad naszymi głowami, nadal trwa festiwal prowokacyjnych wypowiedzi polityków “dobrej zmiany”. Jaki sens ma obecnie zamknięcie siłowni i restauracji, przy fali licznych protestów? To jest tylko krew w piach, zmarnowane miejsca pracy i kryzys, który dotknie wiele rodzin. Jednocześnie będą mieli pretekst do zrzucenia odpowiedzialności za dramatyczne przygotowanie służby zdrowia na drugą falę koronawirusa. Choć całą winę ponosi bezmyślna decyzja, ograniczająca dostęp do diagnostyki we wrześniu, po otwarciu szkół. 12, czy 14 tysięcy testów dziennie raczej nie powalą na kolana nawet fanatycznych wyborców PiS.

W dodatku trwa jakaś niesamowita passa – w momencie, gdy wybuchają protesty Morawiecki i Duda lądują na kwarantannie. Gdy rolnicy przyjechali do Warszawy, premier nie mógł się spotkać, bo tego dnia nagle pojawiło się podejrzenie zarażenia. Teraz, chwilę po wybuch kolejnej fali demonstracji, koronawirusa stwierdzono u prezydenta. Złośliwi mogliby powiedzieć, iż manifestacje przynoszą pecha zdrowotnego tej władzy. W dodatku politycy z Nowogrodzkiej zjednoczyli zarówno skrajną lewicę, jak i konserwatywnych rolników. Podzielili nawet środowisko kibicowskie, raczej przychylne, lub neutralne wobec rządu.

Piroman Jarek leje cały czas wysokooktanową benzynę do ogniska. Dziś na twitterze jednej z posłanek pojawił się wpis nazywający protestujących “prostytutkami i narkomankami”. Końca wojny nie widać.


Chciałbym się mylić, ale to skończy się fatalnie. Obecna ekipa przypomina mi dowódców Powstania Warszawskiego w stylu Antoniego Chruściela. Traktują Polaków skrajnie nieodpowiedzialnie. To Chruściel zasłynął zdaniem: “Kto nie będzie miał broni palnej, dostanie granaty, a dla kogo zabraknie granatów, niechaj bierze do ręki kamień, łom czy siekierę i tym zdobywa broń dla siebie.”W działaniach ekipy z Nowogrodzkiej widzę ten sam, bezmyślny modus operandi.Gołym okiem można zobaczyć, że nikt nie ma wizji zapanowania nad sytuacją i pokierowanie krajem w rozsądny sposób. Dochodzimy do krytycznej bariery wolnych miejsc w szpitalach, nawet nie chcę myśleć, co będzie za kilka tygodni. 

Exit mobile version