Rolnicy znajdują ubrania imigrantów na swoich polach. Pawłowicz – można ich okraść, to nie grzech


Akcja Straży Granicznej w Usnarzu tylko przykrywka nieudolności polskich służb. Rolnik z Podlasia opowiada o znalezionych ubraniach i opakowaniach po artykułach spożywczych na swoim polu przylegającym do granicy Polsko Białoruskiej. Straż Graniczna skupiła się na pilnowaniu trzydziestoosobowej grupki imigrantów, tymczasem polska granica jest bardziej dziurawa niż ser szwajcarski. Oliwy do ognia dolewa sędzia Pawłowicz.

W wywiadzie dla TVN24 wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Morawieckiego Piotr Wawrzyk przyznał się, że wie o siedmiuset imigrantach, którzy nielegalnie przekroczyli granice i nic nie wiadomo gdzie w tej chwili mogą przebywać. Służby rozciągają dodatkowe kłębki drutów kolczastych, które stały się już kolejnym obiektem żartów. Straż do tej pory wykryła ponad 100 prób przejścia przez te zasieki, ale zatrzymano tylko około trzydziestu osób. Wystarczy położyć deskę i ta bariera zostaje natychmiast pokonana.

Straż Graniczna robi akcję popisową trzymając grupkę krańcowo wycieńczonych imigrantów, nie dopuszczając do nich lekarzy i prawników. Tuba propagandowa w postaci mediów narodowych grzmi jak to władza sobie dobrze radzi, a obok nich setki nielegalnych imigrantów przychodzi granicę.

Rolnik z Podlasia opowiada o znaleziskach na swoim polu. Pokazuje opakowanie po chipsach z białoruskimi napisami, Opowiada o pozostawionej markowej odzieży, na którą wielu okolicznych mieszkańców nie byłoby stać.

Pawłowicz – “On ich chyba chce okraść. Ale, że to obcy dostanie rozgrzeszenie”

Krytyczną sytuacje na Polsko-Białoruskiej granicy postanowiła skomentować profesor prawa, sędzia trybunału, Krystyna Piotrowicz. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu podejrzewa rolnika o złodziejstwo. Jednak jej katolicka wiara pozwala rozgrzeszyć takie uczynki, ponieważ ofiarą miałby stać się obcy.

Exit mobile version