W rocznicę stanu wojennego


Cóż dzisiaj pozostało Polakom z owego poczucia narodowej wspólnoty i zwyczajnej międzyludzkiej życzliwości ?

Niedziela, 13 grudnia rano… Dokładnie trzydzieści dziewięć lat temu nastroje w społeczeństwie nie były najlepsze. Wprowadzony właśnie stan wojenny złamał kręgosłup rodzącej się dopiero opozycji i na czas jakiś pogrzebał nadzieje na jakiekolwiek zmiany.

Istniejąca jednak w społeczeństwie, nie wyświechtana jeszcze wówczas solidarność była dla komunistycznej władzy solą na rany. Cóż dzisiaj pozostało z owego poczucia narodowej wspólnoty i zwyczajnej międzyludzkiej życzliwości. Odpowiedź jest krótka – nic…

Po latach od przełomu nie sposób dalej wierzyć, że wszelkie zło III Rzeczypospolitej jest dziedzictwem komunistycznego totalitaryzmu, demoralizacją narodu, która trwała niemal pół wieku. Szczególnie gdy okazało się, że komuniści polscy, ci najbardziej zdeprawowani, nie okazali się tak podatni na beznadziejne swary.

Gdzie dwóch Polaków tam polskie piekiełko

Nasze codzienne zmory i przekleństwa nie są prostym rezultatem nacisku komuny: deformacji człowieka (zdawałoby się ) rozumnego w zakompleksiałego pokurcza, jakim był i jest homo sovieticus. Jak myślę jest to niestety tylko część prawdy. Są rodzaje polskiej, bezinteresownej zawiści w swojej zapalczywości, łapczywości i wyuzdaniu niszczące nawet te przejawy wolnego życia, których nawet najbardziej brutalny komunizm nie był w stanie zniszczyć. Te emocje, nawyki i odruchy przetrwały do dzisiaj i z biegiem lat nikt nie wydał im zdecydowanej walki. Ci co próbowali okrzyczani zostali “zdrajcami” “gorszym sortem” i “nieprzyjaciółmi Polski”, Dzisiaj minister polskiego rządu atakuje swojego premiera w imię jakichś wyimaginowanych, partykularnych interesów, co w każdym normalnym kraju zakończyłoby się kompromitacją tego pierwszego i natychmiastową zdecydowaną reakcją tego drugiego. W Polsce jednak, brak honoru i odpowiedzialności za swoje czyny i słowa, najwidoczniej stał się normą.

Mit Solidarności

Walka z najgorszymi cechami w Europie wymagałaby rozstania z różnymi narodowymi mitami. Przede wszystkim tym największym, że ruch „Solidarności” przezwyciężył naszą nierzetelność, niesolidarność i nieodpowiedzialność. Doświadczamy tego codziennie na ulicach i niestety najczęściej w naszym tzw. życiu politycznym. Przez ostatnie lata prezes jednej partii każdego niemal dnia udowadnia rodakom, że bez żadnych wrogów wspomniane wyżej cechy zamieniają w koszmar nasze codzienne życie. Z ich powodu – jak głosi popularne przysłowie – z rodziną wychodzimy dobrze tylko na zdjęciach. Tyle tylko, ze dla niektórych rządzących, wspomnianą rodziną jest niestety Unia Europejska coraz częściej traktowana jedynie jako bankomat.

Exit mobile version