fbpx

W spotkaniu z Morawieckim uczestniczył niezrównoważony psychicznie mężczyzna. Tak stwierdził prokurator.


Subksrybuj nas na Google News

Na jednym ze spotkań z premierem w lipcu 2018 roku pojawiła się Pani Beata. Nie należy do żadnej partii, chciała wrazić swoje niezadowolenie z rządów pana Morawieckiego. Po wyciągnięciu czerwonych kartek została brutalnie potraktowana przez dwóch mężczyzn i wyprowadzona z sali. Sprawa skończyła się w sądzie.

W trakcie spotkania pani Beata wyciągała czerwone kartki z napisem “Polska jest jedna. PiS dzieli ludzi”. Wtedy jednak zaczęto jej je wyrywać, ją samą szarpać, zabrano jej torebkę, w której miała przygotowane kolejne kartki, aż w końcu jeden z uczestników spotkania siłą wyciągną ją z sali. Nazwano ją również “czerwoną szmatą”.

“Rozpoznano u niego zaburzenia urojeniowe”

Dwóch uczestników, którzy naruszyli jej nietykalność cielesną, chciała pociągnąć do odpowiedzialność. Wobec jednego z podejrzanych prokuratura postanowiła umorzyć śledztwo, stwierdzając na podstawie opinii biegłego psychiatry, że “rozpoznano u niego zaburzenia urojeniowe”, a “w czasie dokonywania zarzucanego mu czynu nie rozumiał jego znaczenia i nie mógł pokierować swoim postępowaniem”. Całe szczęście dla premiera, że swoją złość wyładował na pani Beacie, to by dopiero oberwało się naszym służbom bezpieczeństwa, które pozwoliły na wejście niezrównoważonej osoby na takie ważne spotkanie.

W sprawie drugiego mężczyzny sąd orzekł winę popełnienia zarzucanego mu czynu [art. 217 par. 1 Kodeksu karnego: Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku – red.], jednak odstąpił od wymierzenia kary i zwolnił go z kosztów sądowych.

Wyrok Sądu “Ta sytuacja sprowokowała zachowanie oskarżonego”.

Sąd uznał winę oskarżonego przy okazji bardziej oskarżając ofiarę. Nie logiczne a jednak.

Zachowanie oskarżonego wypełnia znamiona czynu zabronionego, jednak zachowanie pani Karalus stanowiło prowokację w rozumieniu Kodeksu karnego, ponieważ przyszła na spotkanie z konkretnym nastawieniem. Chciała swoje poglądy zamanifestować i sąd tym wyrokiem nie chce prawa do tego w żaden sposób odebrać, jednak nasze prawo do wolności kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych – mówiła sędzia Ewa Bielawska-Cegielska. – Były osoby, które chciały w tym spotkaniu uczestniczyć, a pani zachowanie ewidentnie przeszkadzało, zakłócało – tłumaczyła.

Czytaj także Agresywny Policjant wyładował złość na posłance Magdalenie Filiks. Skandaliczne zachowanie funkcjonariuszy.

Pani Beata wyciągnęła kartki, a oskarżony wyciągnął ręce do pani Beaty

Jedyne, co zrobiłam, to wyciągnęłam te czerwone kartki, a podczas procesu czułam się, jakbym to ja była winna. Byłam przesłuchiwana trzy godziny, biegła uznała, że brak mi samokrytycyzmu i że niepotrzebnie tam poszłam, bo mogłam przewidzieć, że coś takiego mnie spotka. Skupiono się na mojej motywacji, ciągle mnie pytanie, po co tam poszłam. Powiedziano mi, że mogłam napisać maila, zamiast tam przychodzić – wspomina pani Beata. – Takim podejściem czułam się drugi raz skrzywdzona – dodaje.

Czytaj także 100 tys odszkodowania za bezprawne zatrzymanie, tyle mają kosztować gry ministra Kamińskiego

Nie jestem prawnikiem ale nie trzeba nim być aby stwierdzić że działanie oskarżonego nie było adekwatne do działania ofiary. To co by się stało jeżeli wydarzyłaby się tragedia? Sąd też by obwiniał poszkodowaną, że sprowokowała oskarżonego kartką papieru? Wiele osób protestuje trzymając w ręku konstytucję, a tam jest wiele kartek, to już seryjne przestępstwo?

Wyrok sądu rejonowego jest nieprawomocny. Pani Beata zamierza złożyć od niego apelację.

Źródło Gazeta Wyborcza


Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments