Adam Glapiński żartuje z braków węgla i kryzysu energetycznego


Sytuacja energetyczna nad Wisłą staje się co najmniej groteskowa. To, co się wydarzyło na przestrzeni ostatnich miesięcy, będzie w przyszłości tematem wielu prac doktorskich z pogranicza socjologii i psychologii społecznej. Wszystko zaczęło się od embarga na rosyjski węgiel, które wprowadzono bez żadnych analiz wpływu na gospodarkę. Później okazało się, że są problemy z zaopatrzeniem w ten surowiec z innych krajów. Gdy jednak udało się go zdobyć po kosmicznych cenach, pojawia się coraz więcej informacji o bardzo złej jakości importowanego węgla. Wyzwania, z jakimi musi się mierzyć polskie społeczeństwo wziął na tapet Adam Glapiński. Prezes NBP drwił z problemów energetycznych podczas konferencji prasowej.

O tym, że nadchodząca zima będzie najtrudniejszą od czasów zakończenia 2 wojny światowej, mówią nawet przedstawiciele obozu władzy. Właściwie z każdej strony płyną dramatyczne sygnały – zaczynając od drakońskich podwyżek czynszów, po groźbę tego, że uczniowie będą musieli siedzieć zimą w kurtkach, podczas lekcji w nieogrzewanych klasach. Gdy dodamy do tego słowa Jarosława Kaczyńskiego, który zachęca, żeby “palić w piecach wszystkim, tylko nie oponami”, krystalizuje się obraz rodem z horroru. Tak naprawdę jeszcze nikt do końca nie wie, jakie będą skutki decyzji polskiego rządu, który jako pierwszy wprowadził sankcje. Działo się to w momencie, kiedy reszta Europy spokojnie robiła zapasy węgla, zwlekając z wprowadzeniem embarga do połowy sierpnia.

Jednak wyzwanie, z jakim musi się borykać polskie społeczeństwo, dla niektórych stanowi temat do żartów. W gronie takich osób znalazł się też Adam Glapiński. Prezes NBP postanowił wcielić się w rolę kabareciarza na konferencji prasowej i zaczął ironizować na perspektywy najbliższych miesięcy. – Teraz się straszy, że wungla panie nie będzie na zimę, wszyscy zmarzniemy. To są proszę państwa horrendalne idiotyzmy. Nic takiego w perspektywie żadnej w ogóle nie widać – przekonywał.

Najbliższa przyszłość pokaże, kto ma rację w ocenie sytuacji. I daj Boże, żeby była ona po stronie Glapińskiego. Choć póki co, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują inny scenariusz.

Exit mobile version