fbpx

Budżet podziału czyli Polska na krawędzi otchłani


Subksrybuj nas na Google News

Głębokie podziały społeczne, do których doprowadziło PiS po kolejnych wyborach parlamentarnych i prezydenckich, okazały się trwalsze, niż przypuszczano. W społeczeństwie doszło do przekonania, że ​​– gdyby ktoś był za tą partią – opowiadał się za ciepłem wspólnoty i dobrem ogółu, a wytrwałość przy platformie obywatelskiej i ugrupowaniach lewicowych oznaczałoby wybór zimnego kapitalizmu, egoizmu  i indywidualnej,  nowoczesnej demoralizacji, za którą stoją całe armie środowisk LGBT i „wojujących lewaków”.

Dzisiejsze bezkrytyczne wypowiedzi apologetów polityki prowadzonej przez Jarosława Kaczyńskiego i jego popleczników, zmierzające do zawetowania unijnego budżetu kolejny raz w najnowszej historii głęboko dzielą społeczeństwo. Jednocześnie dają do zrozumienia, że ​​przeciwnicy polityczni celowo osłabili i nadal osłabiają patriotyzm i wspólną tożsamość narodową, opowiadając się za Polską otwartą a więc  za wartościami utożsamianymi z Unią Europejską.

Tymczasem rządząca większość od dawna próbuje zawłaszczać interpretację historii i zmonopolizować ją oraz regulujące nią podstawowe prawa, które wpływają na rozwój kultury i świadomości społecznej. PiS traktuje obecny czas jako główny punkt odniesienia dla oceny całej powojennej przeszłości. Każde odchylenie od obecnej linii interpretacji jest traktowane przez Kaczyńskiego, Ziobrę i im podobnych jako zdrada narodowa. Dlatego też dialog i demokratyczne negocjacje między różnymi wspólnotami pamięci stały się niemożliwe.

Dziś jest to przede wszystkim kwestia starć między zwolennikami Polski ksenofobicznej, stawiającej na ojczyznę rozumianą jako kraj ultrakatolicki, jako kraj jednolity narodowo i zamknięty na wszelką inność, a więc, nie bójmy się tego określenia, zniewolony, a zwolennikami Polski otwartej, tolerancyjnej, poszukującej kompromisu między zróżnicowanymi ideami i opcjami społecznymi, czyli Polski, z której nikt nie będzie chciał wyjeżdżać z powodu swej inności.

W obliczu policyjnych kordonów miotających gazem łzawiącym na posłów, bijących teleskopowymi pałkami protestujące kobiety, aresztujących wykonujące swój zawód dziennikarki i nieletnich za, jak to się określa, naruszenie nietykalności cielesnej policjantów, obraz Polski demokratycznej zdecydowanie się oddala.  

Grzegorz Adamczewski

Kaczyński zmierza ku POLEXITOWI. Grozi vetem, twierdząc, że Unia upada…


Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!